“Lewy” zarząd próbuje za wszelką cenę wcisnąć “kit informacyjny”, że jakoby wszystko jest dobrze, że:
– legalne było przejęcie władzy 1-go grudnia 2018 r.,
– legalność przejęcia władzy potwierdza swoim pismem minister konstytucyjny,
– postanowienie sądu to chwilowy wypadek przy pracy, który “już za chwileczkę, już za momencik” zostanie naprawiony i doprowadzony do stanu pożądanego przez zorganizowaną grupę przestępczą nazywającą siebie mianem “ratujących polski badminton”, składającą się ze znanej, z imion i nazwisk, grupy tzw. “zarządu” i nieznanej liczby wspólników z Ministerstwa Sportu i Turystyki.
Na dowód swych twierdzeń grupa “ratująca polski badminton” przytacza:
1. pismo MSiT oddalające skargę do prezesa Rady Ministrów, złożoną przez prezesa legalnego zarządu, pana Marka Zawadkę – pełny tekst pod adresem: http://www.pzbad.pl/images/MSiT/2019-EZD8369-odp-na-skarg-ws–Zjazdu-Delegatow-Polskiego-Zwizku-Badmintona.pdf,
2. pismo pana Lecha Szargieja, zawierającego znany już zbiór osobistych pretencji wobec pana Zawadki – pełny tekst pod adresem: http://www.pzbad.pl/images/Czy_uratujemy_polski_badminton.pdf.
Na uwagę zasługuje pismo MSiT, mające pewną charakterystyczną cechę, cechę pisania pod z góry ustaloną tezę, która brzmi: skargę odrzucamy, bo mamy w tym swój interes – swojego człowieka, w fotelu prezesa PZBad-u.
Nie wiem kto jest autorem tego pisma, widzę jedynie jakiej treści pieczątka została umieszczona pod tekstem tegoż pisma, a na niej widnieje jakiś nieczytelny podpis.
Stąd można wziąć pod rozwagę kilka wariantów:
– autor jest kretynem, lub/i
– autor przyjął, że czytelnicy tego pisma są kretynami, lub/i
– autor to jedno, a pieczątka to drugie, a być może i podpis to nie tylko drugie, ale i trzecie, lub/i
– właściwy dyrektor departamentu dostał “gotowca” do podpisania, z uzasadnieniem typu “albo podpiszesz, albo nie pracujesz”, lub/i
– właściwy dyrektor departamentu jest autorem tego pisma…
Na tym wymienianie różnych wariantów poprzestanę, choć kilka innych wariantów jest jeszcze możliwych do zastosowania w przypadku tego “dzieła”.
Nie będę się szczegółowo rozwodził, zwrócę uwagę na kilka “perełek” pisma MSiT.
Z pisma pełnomocnika ministra ds. rozpatrywania skarg z dnia 22 stycznia 2019 r., czyli urzędniczego bełkotu dla frajerów, zacytuję kilka kwestii:
1. “… Statut polskiego związku sportowego może przewidywać krótszy okres kadencji, nie mniej musi to znaleźć odzwierciedlenie w postanowieniach statutu. Zgodnie z & 29 ust. 1 statutu PZBad, kadencja władz trwa cztery lata…”
Komentarz:
Statut nie przewiduje skrócenia kadencji zarządu. W tym miejscu kończy się rzeczowa dyskusja. Może jedynie zaistnieć “bicie piany”.
Czy można było rozwiązać problem skrócenia kadencji i odwołania zarządu na jednym zjeździe nadzwyczajnym? Tak. To wyjątkowo proste do przeprowadzenia w świetle rozstrzygnięć Sądu Najwyższego w analogicznych sprawach.
2. “… Skarżący podważając legalność obrad jakie odbyły się w dniu 1 grudnia 2018 r. wskazał, że nie zostały one otwarte przez prezesa lub upoważnioną prze niego osobę…”
Komentarz:
Autor ministerialnego pisma tym razem, być może przez “pomroczność jasną” raczył zapomnieć, że taki jest wymóg statutu. Autor w ogóle nie odniósł się do tej kwestii, po prostu: “olał ją”.
Jakimś dziwnym trafem, przypadłość “pomroczności” nie dopadła Sądu.
3. “…obecność (pracowników ministerstwa – przypis MHS) w charakterze… obserwatorów na posiedzeniach różnego rodzaju organów polskich związków jest pewną stałą praktyką w pracy Ministerstwa Sportu…”
Komentarz:
Organy państwa, np. minister (i jego przedstawiciele) mogą działać wyłącznie w granicach prawa, nakreślonego przez ustawy. Prawo obowiązujące w naszym kraju nie przewiduje stosowania prawa zwyczajowego, czyli “pewnej stałej praktyki” obserwatorów Ministerstwa.
Aby być obecnym legalnie na zjeździe trzeba było otrzymać zaproszenie.
Jak było faktycznie dowiem się za jakiś czas, kiedy Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie zmusi swoim postanowieniem ministra do udostępnienia informacji publicznej w tym zakresie.
4. „… zmiany w składzie władz… zgłaszane są do Krajowego Rejestru Sądowego…”.
Komentarz:
Całe szczęście, że o legalności wyboru władz decyduje sąd, a nie ministerialni urzędnicy.
Co zdecydował KRS, wiemy.
Co zdecyduje sąd 2-giej instancji, wkrótce się dowiemy.
Podsumowanie:
Powtórzę to, co pisałem wcześniej.
Nie wystarczy mieć rację merytoryczną.
Trzeba jeszcze, drobnostka:
– myśleć, najlepiej “kilka kroków do przodu” w kilku wariantach,
– postępować zgodnie z literą obowiązującego prawa.
Kto na tym straci?
My, wszyscy ludzie badmintona, bez względu na zapatrywania.
Jak wyjść z „doła” prawnego i merytorycznego?
Wiadomo, postępować zgodnie z literą prawa.
Co zrobić z bezmózgowcami czy psycholami dążącymi do przejęcia władzy za wszelką cenę?
Pozbyć się ich.
Udowodnili, ze nie nadają się do tej roboty.
Miejsce takich osobników jest „na śmietniku historii„.
Dodaj do ulubionych:
Polubienie Wczytywanie...