Start singlistów w Mistrzostwach Europy był wielce udany.
Dlaczego?
Przecież Dąbczyńska i Szymanowski przegrali swoje mecze w pierwszych rundach.
To nie ma znaczenia.
Porażka zdarza się każdemu.
Wystarczy niedyspozycja dnia.
Wystarczy przeciwnik inaczej przygotowany.
Dlaczego wobec tego start singlistów w Mistrzostwach Europy był wielce udany?
Ponieważ gra naszych specjalistów od gier pojedynczych potwierdziła, jak nie należy przygotowywać graczy, jeśli chce się osiągać sukcesy choćby na europejskich boiskach.
Obydwoje błyszczeli przygotowaniem wytrzymałościowym.
Pewnie, gdyby było trzeba biegaliby po boisku jeszcze godzinę, albo i dwie godziny, byle nie trzeba byłoby pokazać umiejętności przyspieszenia ruchu, choćby skoku do siatki. Pomijam wyskok do zbicia, gdyż tę technikę też można było robić „wytrzymałościowo”, i było tak czynione czasami przez Szymanowskiego.
Obydwoje nie pokazali przygotowania szybkościowego.
Po raz kolejny podkreślę: sposób przygotowania graczy to „zasługa” wyłącznie trenera.
Kto przygotowywał Dąbczyńską?
Nie wiem.
Kto przygotowywał Szymanowskiego?
Nie wiem.
W obu przypadkach wymienianie nazwisk jest nieistotne.
W jednym i drugim przypadku został bezbłędnie zrealizowany plan Rogalskiego z roku 2023, którego podstawowym celem w okresie startowym było kształtowanie …. , tak, tak, … wytrzymałości.
Wobec tego należy pogratulować bezbłędnej realizacji planu.
Cel został osiągnięty.
Zawodnicy, Dąbczyńska i Szymanowski, „błyszczeli” wytrzymałościowo.
Że przegrali, co z tego.
Ważne, ze plan został wykonany.
Podsumowując.
Należą się „gratulacje” tym, którzy przygotowywali naszych singlistów do startu w ME.
Szczególne „gratulacje” należą się temu, który zatrudnił tak wybitnych specjalistów od gier pojedynczych, którzy w minionym okresie swojej pracy, jako trenerzy kadry narodowej, nie spowodowali istotnych postępów w grze swoich podopiecznych, postępów widocznych choćby na boiskach europejskich.
Na związkowej stronie internetowej aż gotuje się od ilości głębokich analiz tyczących występów naszych reprezentantów w Mistrzostwach Europy.
Co ty na to, Mareczku?
Pod jakim hasłem wystąpisz na najbliższym zjeździe wyborczym, aby zostać ponownie wybranym prezesem?
Chyba nie jako zbawca polskiego badmintona, gdyż jak dotychczas nie widać sukcesów elity, nie widać nawet zwiastunów przyszłych osiągnięć elity, choćby na boiskach europejskich.
Pingback: ME. Szymanowski przeciw Kweekel |