„Nam agresywnie grać nie kazano, w strefie przedniej w szczególności” – do takiego spostrzeżenia można dojść po obejrzeniu meczu naszych deblistów podczas Mistrzostw Świata przeciw Chińczykom Han Chengkai & Zhou Haodong’owi.
Być może plan taktyczny był właśnie taki.
Być może zawodnicy byli przygotowani i nastawieni psychicznie na to, że w szybkiej grze nie mają szans z Azjatami.
Czy zwalnianie gry lub „miękkie” odbijanie lotki jest błędne taktycznie?
Nie, pod warunkiem jednak, że jest ono (zwalnianie, „miękkie” odbicie) włączane od czasu do czasu do gry szybkiej, w której na szybką lotkę przeciwnika odpowiada się jeszcze szybszą lotką. Wówczas zwolniona szybkość lotu lotki daje element zaskoczenia dla „wmurowanych” w podłogę przeciwników, spodziewających się kolejnej agresywnej lotki.
Nawyk nieagresywnego grania przy siatce widać było „jak na dłoni”, kiedy wielokrotnie lotka nadawała się do ostrego ataku, … a było grane? przepychanie lotki za siatkę, na dodatek rakietą „podnoszoną z podłogi”, jakby gra w badmintona odbywała się standardowo pod siatką, a nie nad siatką.
Tak się „dziwnie” składało, że Chińczycy w analogicznych sytuacja przy siatce zachowywali się wprost przeciwnie – atakowali lotkę nad siatką.
Z komentarzem na temat debla poczekałem do zakończenia mistrzostw.
Pomyślałem, że być może, ja, prowincjonalny trener, daleki od centrum wiedzy o współczesnych trendach w światowym badmintonie, nigdy nie będący zawodnikiem choćby czołówki krajowej elity, ani tym bardziej reprezentantem Polski w badmintonie, zostałem „w tyle” z wiedzą nt. jak grać gry podwójne mężczyzn w obecnych czasach, aby osiągać sukcesy światowe. Nasze, PZBad-owskie, „centrum szkoleniowe” wie zapewne zdecydowanie lepiej jakie są najlepsze szkoleniowe trendy w świecie i włącza się w ten trend szkoleniowy, szkoląc odpowiednio naszych reprezentantów.
Chyba jednak, coś jest nie tak z naszym „centrum szkoleniowym”.
Prowincja górą!
Nie myliłem się – dominuje szybkość, we wszystkich jej przejawach i agresywne odbijanie lotki w każdej nadarzającej się sytuacji gry.
Moje poglądy potwierdzone zostały praktyką ukazaną w całej okazałości w finałowym pojedynku debla męskiego pomiędzy Chińczykami Li Junhui & Liu Yuchen (193 i 192 cm wzrostu) i Japończykami Takeshi Kamura & Keigo Sonoda (168 i 169 cm wzrostu).
Recepta na sukces światowy jest jedna: chcesz wygrać debla męskiego nastaw się i bezlitoście stosuj „młóckę” – na szybką lotkę przeciwnika staraj się odpowiedzieć jeszcze szybszą lotką; czasami zwolnij, czyli zagraj „szmatę”, ale uważaj, przygotowanie szybkościowe i koordynacyjne graczy czołówki światowej pozwala na odbiór lotek wydawałoby się nie do odebrania.
A propos przygotowania sprawnościowego naszych graczy – szybkościowego i koordynacyjnego, jakby więcej niż trochę odbiegało od tych samych sprawności graczy chcących liczyć się w czołówce światowej.
Przy okazji: podziwiałem ” tyczki chińskie” za ich koordynację ruchową i szybkość reakcji, bo przecież wiadomo, że zawodnik „dłuższy” ma, z powodów biologicznych, gorszą koordynację ruchową i dłuższy czas reakcji niż zawodnik niższy, np. Japończyk. W tym przypadku chińscy trenerzy wykonali kawał dobrej roboty.
Podsumowanie: aby dotrzeć do Tokio z jakimkolwiek deblem męskim trzeba wybrać inną drogę.
Ciekawe, że podróż powrotna kadrowiczów trwała ponad 50 godzin. Może i dział organizacyjny wymaga jakichś zmian jakościowych, chyba że…
PolubieniePolubienie